Streszczenie wideocastu:
Miron Białoszewski (1922–1983) wraz z Tadeuszem Różewiczem (1921–2014), Wisławą Szymborską (1923–2012) i Zbigniewem Herbertem (1924–1998) należy do „wielkiej czwórki” polskich poetów, urodzonych na początku lat 20. XX wieku. Łączyła ich generacyjna więź i wspólnota doświadczeń, związanych z czasem ich młodości – II wojną światową i okupacją. W tym „kwartecie” – trochę podobnie jak w muzycznym ansamblu – każdy z jego członków „mówił” innym głosem. „Pierwsze skrzypce” należały tu do Różewicza, który „zabrał glos” najwcześniej, publikując tom wierszy już w 1947 roku. Każdy z nich wypracował odrębny poetycki język – rozpoznawalny i oryginalny, choć dający się jakoś „zestroić” pozostałymi.
Najciekawszy jest przypadek Białoszewskiego; przyglądając się jego twórczości, można by powiedzieć, że operował nie jednym, lecz „wieloma językami: W jego poezji można dostrzec można wyraźne fazy – kiedy dany język poetycki objawiał się jako nowy, choć z poprzednimi nadal jakoś spokrewniony . We wczesnej twórczości Białoszewskiego – w jego debiutanckim tomie Obroty rzeczy (1956) – jeden z języków, którymi operuje, jest związany z przedmiotami – z „rzeczami powszednimi”, otaczającymi go, postrzeganymi jako szczególnie ważne, uwznioślanymi, widzianymi w zupełnie nowy sposób.
Białoszewski okazuje się poetą rzeczy – „reistą”, który otacza kultem przedmioty, towarzyszące mu w codziennym życiu. Warto zapytać, dlaczego tak się dzieje – jakie są tego przyczyny i jaki jest cel tych oryginalnych praktyk…